poniedziałek, 6 maja 2013

majówka cz1.

Nie było mnie wraz z rodzinką przez trzy dni i dwie noce w domu z telewizorem (tak mój młody nazywa nasze miejsce zamieszkania) i szczerze nie wiem od czego zacząć.
Robiąc to od tzw. "początku" naszej trasy to wybraliśmy się do Iłży (jakieś 140 km od Warszawy), gdzie odbywał się XVI Turniej Rycerski. Cała impreza osadzona było w mocno średniowiecznym klimacie, bowiem zamek powstał około XIII wieku non oficial (tak datują ponoć najstarsze księgi), bo na tablicy upamiętniającej jest data połowy XIV wieku.
Z tego pieknego obiektu nie zostało wiele. I choć trwają prace remontowe,to całości raczej się nie odbuduje, a szkoda. Sama Iłża jest bardzo małym miasteczkiem, w którym szczerze powiedziawszy niewiele jest do zrobienia.



My zamieszkaliśmy w domkach MOSiRu, które swoimi wyglądem i wyposażeniem nie zmieniły się od czasów wyjazdów na takie wiosenne dni, naszych rodziców. Łazienki brak! Sama toaleta i cztery łóżka w pokoju. A, i stół. Jednak sporym atutem jest ... niska cena 25 zł od osoby i Zalew Iłżecki, na którym można popływać kajakiem w sezonie, a poza nim jest to raj dla wędkarzy (w tej wodzie są i szczupaki i karpie i jeszcze jakieś inne gatunki rybek). Dzieciaki znajdą też tam coś dla siebie, jak nie pada. Bo jest tam ładny , chyba niedawno zrobiony plac zabaw.
Minusem jest to, że jest to jedyne miejsce, gdzie może zbierać się ilżecka młodzież. Więc przychodzą tam i procenty wlewają w siebie w .... dużej ilości.
Wracając do turnieju rycerskiego to jest to świetna sprawa dla ludzi w różnym wieku. Na górce był zbudowany obóz rycerski, w którym były liczne nazwałabym to "działy".



Jak widać na załączonych powyżej obrazkach było miejsce każni dla młodych i starszych, było miejsce do wyrabiania naczyń ceramicznych(szkoda,ze nie było gdzie tego wypalić:( ), było miejsce do wróżb z run, był tez skryba, który uczył sredniowiecznego pisma, było miejsce, gdzie wyrabiano dawnym sposobem papier, było palenisko i podpłomyki, było miejsce do walk na miękkie miecze i takie tam. 
Poniżej był plac turniejowy, na którym sześciu śmiałków rywalizowało ze sobą. Byłi podzieleni na dwa obozy: krzyżacki i polski. Walczyli ze sobą na kopie, które szły w drzazgi, rywalizowali w odpowiednich dyscyplinach, a na koniec zrekonstruowali walkę z 1413 roku, kiedy to niedobitki krzyżackie zaatakowały Iłżę. 



Najweselszym punktem programu nie był błazen, ale ktoś w tym stylu- "Pączek" widoczny na zdjęciu poniżej. tu miał wsadzona do buzi cebulę, którą rycerze musieli strącić. 


Całe szczęście krew się nie lała, bo "Pączek" w porę został uratowany przez publiczność:) Dodam,że "Pączek" był wielkiem idolem mojego młodego, który oczywiście połknął bakcyla rycerskiego i teraz każe do siebie mówić mości rycerzu:)

Oprócz atrakcji typowo rycerskich mozna było zobaczyć zwierzęta, które dawnymi czasy służyły do polowania i bynajmniej nie były to psy gończe typu hart


Tę sówkę można było pogłaskać i słuchajcie okazała się ... niezwykle miła w dotyku, jakby cała była zrobiona z puchu. Ci , co mieli kasę do wydania mogli sobie zrobić z nią zdjęcie. My i tak ja mamy uwiecznioną:)


Pózniej wam opiszę kolejne dzieje majówkowe, bo naprawdę nadal jest co opowiadać:))


PS> Wszystkie zdjęcia należą do mnie, więc jakiekolwiek udostępnianie, kopiowanie jest zabronione.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz