-
Małgosia Michalak- lat 31, pochodzi z Kamienia Pomorskiego, obecnie mieszka w Szczecinie. Mąż, Krzysztof. Niedługo ich trojaczki będą miały rok. O dzielnej rodzinie i ich perypetiach opowiada sama zainteresowana, Małgosia.1.Zawsze chciałaś mieć dzieci?
Pochodzę z rodziny
– jak to mówi się w dzisiejszych czasach - wielodzietnej ;)
dlatego zawsze chciałam mieć dzieci.
- Jak myślałaś o swojej przyszłości, to ile dzieci było w twojej wyobraźni?
Zawsze
myślałam o tym, że idealnie byłoby mieć dwoje dzieci i
najlepiej, jakby była to parka – chłopiec i dziewczynka. No, ale
wyszło inaczej… ;)
- Jak się dowiedziałaś, że jesteś w ciąży, jaka była twoja reakcja, jak dowiedziałaś się, że będziesz mamą trojaczków?
Ponieważ
już jakiś czas staraliśmy się o dzidziusia, kiedy dowiedziałam
się, że jestem w ciąży, najpierw było to niedowierzanie w dwie
kreski na teście, a później była to niesamowita radość.
Aczkolwiek niedowierzanie moje było na tyle duże, że po zrobionym
teście w domu poszłam zrobić jeszcze test z krwi, po którym
nastąpiła właśnie niesamowita radość ;)
Inaczej sytuacja
wygląda, jeśli chodzi o moment, w którym dowiedzieliśmy się, że
będziemy rodzicami trojaczków… jeszcze zanim to nastąpiło,
byliśmy przekonani, że będziemy mieć bliźniaki, bo taką
wiadomość „sprzedał” nam pan doktor podczas pierwszej wizyty
usg… ;)
O
trojaczkach, dowiedzieliśmy się w kilka tygodni później, podczas
kontrolnego usg położniczego… Szczerze powiem, że pierwsza moja
reakcja to był płacz, który jednak szybko przerodził się w
przemyślaną radość
- Jak dbałaś o siebie w trakcie ciąży? Czy przebiegała ta ciąża normalnie?
Ciąża
niestety była ciążą bardzo zagrożoną, więc generalnie całą
ciążę przeleżałam. Najpierw pierwsze 3,5 miesiąca w domu, a
później 7 tygodni w Klinice w Gdańsku i 1,5 tygodnia już w
Szczecinie. Pamiętam, że piłam na okrągło wodę, bo takie były
zalecenia lekarza. I w sumie chyba ta woda mi tak została w pamięci
;)
Uczucie
rzeczywiście niesamowite, tym bardziej, że ja czułam to potrójnie.
A że ciąża, jak już wspomniałam była zagrożona mocno, to każdy
ruch był niesamowitą radością
- Czy wraz z Krzyśkiem mentalnie w ogóle byliście przygotowani na taką liczbę dzieci? Kto wam pomagał?
Generalnie
chyba nikt nie jest przygotowany mentalnie na taką liczbę dzieci od
razu ;) ale gdy już ochłonęliśmy po pierwszych wiadomościach, że
to trojaczki, to przyjęliśmy to tak jak trzeba, że trójka dzieci
to jednak WIELKI DAR! :) Od samego początku ciąży pomagała nam
cała rodzina. I tak pozostało do tej pory…
- Gdzie rodziłaś? Jaki to był poród?
Rodziłam
w Szpitalu w Szczecinie Zdrojach. Trafiłam tam 1,5 tygodnia przed
faktycznym porodem, a 2,5 miesiąca przed planowanym terminem… tak
naprawdę na poród byłam „przygotowana” (w cudzysłowie, bo tak
naprawdę na 2,5 miesiąca przed planowanym terminem chyba nikt nie
jest gotowy na poród) każdego dnia, ze względu na TTTS - zespół
przetoczenia krwi między płodami – czyli
jedno dzieciątko podżerało pozostałą dwójkę. Każdego dnia
pobytu w szpitalu miałam usg, po którym mogła nastąpić decyzja,
że to „już czas”… i tak wytrzymaliśmy 1,5 tygodnia… 6
czerwca na porannej wizycie usg usłyszałam, że ten czas nastąpił…
i tak o godzinach 11.31, 11.32 i 11.34 przyszły na świat poprzez
cesarskie cięcie nasze Trzy Najcudowniejsze Córeczki
- Jak sobie z mężem poradziliście z dziewczynami po narodzinach?
Pytanie jest trudne,
ponieważ nasza sytuacja była nieco skomplikowana, gdyż tak
naprawdę nasze dziewczyny tuż po narodzinach trafiły na Oddział
Intensywnej Opieki Medycznej tzw. OIOM. Znalazły się tam ponieważ
urodziły się w 29 tygodniu ciąży ze skrajnie niskimi masami
ciała… Największa Zosia ważyła 1070 gram, średnia Zuza 770
gram i najmniejsza Olga 470 gram… Dwie większe wyszły ze szpitala
po 3 miesiącach, a najmniejsza Olga po 4 miesiącach…
Przez czas pobytu
dzieci w szpitalu odwiedzaliśmy je codziennie, ale oczywiście nie
było mowy o bezpośrednim kontakcie i faktycznym zajmowaniu się
dziećmi, ponieważ przebywały one w inkubatorach.
Tak
naprawdę nasze rodzinne życie z dziećmi zaczęło się w domu,
kiedy dziewczyny miały „już”, albo „dopiero” 4 miesiące…
- Jak przebiega rozwój dziewczynek?
Dziewczyny
nasze rozwijają się dużo wolniej niż ich rówieśnicy, czyli w
tej chwili 11 miesięczne dzieci. Wiek korygowany, czyli ten liczony
od planowanego terminu porodu naszych córek wynosi w tej chwili 8,5
miesiąca, tak więc można powiedzieć, że rozwijają się dobrze
jak na ten czas…
- Jeżeli zdarzają się momenty bezsilności jak sobie z nimi radzisz?
Staram się, by
takie momenty się nie zdarzały… ;)
- Logistycznie jak planujesz dzień? Jak wygląda wasza podróż na dwór?
Jeśli
chodzi o planowanie dnia, to uwierz mi, że przy trojaczkach jest to
raczej niemożliwe ;) a wyprawa na dwór to niezłe wyzwanie, tym
bardziej, że mieszkamy na czwartym piętrze (bez windy!) ;)
Oczywiście sama nigdy nie wychodzę na spacer, chociażby dlatego,
że posiadamy dwa wózki – bliźniaczy i pojedynczy…
- Na co możecie liczyć jako rodzina wielodzietna? Są jakieś ulgi, pomoc?
Mimo,
iż wg. polskiego prawa jesteśmy rodziną wielodzietną, to niestety
ale od samego państwa poza zwykłym „becikowym” niewiele nam
przysługuje… Natomiast jeśli chodzi o władze szczecińskie, to
powiem szczerze, że pomoc otrzymaliśmy dobrą. Nie zapominając o
tym, że nawet sam Prezydent Szczecina złożył nam wizytę ;)
- Opisz swoje dziewczynki, jakie mają cechy charakteru?
Zuzanna
– najstarsza z całego towarzystwa ;) moja mama mówi „mała
Małgosia” rzekomo podobna do mnie ;) mały nerwusek, jako pierwsza
zaczęła raczkować, co przełożyło się na to, że teraz nie lubi
niewoli, więc każda podróż wózkiem jest dla niej i dla nas
udręką ;)
Olga –
najmniejsza z całego towarzystwa ;) słodziak nieziemski, jej
uśmiech jest wart miliona dolarów… ;) w swoim krótkim życiu
przeżyła bardzo dużo, ale od samego początku była niezwykle
silna… Lekarze od początku ciąży nie dawali jej szans, a ona
mimo wszystko urodziła się i walczyła dzielnie o swoje miejsce na
tym świecie…. Dlatego nazywam ją Olgunia – Cud Córunia
Zosia –
największa z całego towarzystwa ;) mała histeryczka i zazdrośnica
;) jako pierwszej wyszły jej zęby (dwie jedynki naraz ;) )
ciekawska każdego kąta w domu… kiedy nie histeryzuje jest słodka
nad życie ;)
Gosi, Krzyśkowi i całej trójce zyczę wszystkiego najlepszego:))) Dużo siły i jeżeli ktos spotkałby ich na spacerze w Szczecinie czy innym mieście, pozdrówcie. :)
Podziwiam Was, gratuluję i pamiętam jak dziewczynki były jeszcze w brzuszku:) Przecieki z rodziny :P
OdpowiedzUsuń