sobota, 24 sierpnia 2013

powinnaś byc szczęśliwsza

"Powinnaś być szczęsliwsza, bardziej cieszyc się z ciąży. To stan błogosławiony, nie choroba"- to początek listu czytelniczki Wysokich Obcasów, która z jest z jednej strony szczęsliwa, z drugiej strony jest załamana wyidealizowanym obrazem matki, który panuje w naszym społeczeństwie.
Opisuje wszystkie stany ciąży, a jest dopiero w pierwszym trymestrze, więc aż boję się co będzie dalej.... Powołuje się na reklamy, w których kobiety są szczęśliwe, szczupłe, zawsze zadowolone z życia, z dzieci. Ale przeciez to tylko reklamy, one stwarzają świat... nie do końca realny, one pokazują nam jak powinien on wygladać według speców od PR i marketingu i masy handlowców.. Ale nie jest on prawdziwy i o tym logicznie myślący ludzie powinni wiedzieć. To trochę tak jakbyśmy wierzyli, że matka trojga, czy czworga dzieci wszystkim pociechom daje rutinoskorbin, czy inne medykamenty, i to od razu działa. Albo gdybyśmy wierzyli, że jak upiorę ubrania w jakimś specyfiku to znajdę właściwego mężczyznę. A czy tak jest?:)

  Dalej czytelniczka pisze, że jej znajomi mają kwaśne miny, kiedy ona wspomina, że czuje się niedobrze, że chciałaby odpocząć, itd. Że znajomi patrzą na nią jak na trędowatą. Może zadne z jej znajomych, przyjaciół nie ma dzieci, żyje tylko tym, co ktoś im powie o tych rosnacych fasolkach  albo  co zobaczą własnie w tych nieszczęsnych reklamach? Może oni pędząc za innymi wartościami są takimi ciążowymi lemingami, które nie widzą, nie słyszą, nie czują?

  "(...) Bo jak to tak, nie cieszyć się stanem BŁO-GO-SŁA-WIO-NYM"?- zadaje pytanie owa kobieta przypominając rozmowę z koleżanką, kiedy przez przypadek powiedziała o sobie "ciężarna" i spotkało się to z zażenowaniem. Ale czy tak nie jest? Czy nie można być w stanie błogosławionym( bo według mnie poczęcie, rozwój, narodziny-własnie ze wzgledu na znajomość biologii, jest CUDEM, jest błogosławieństwem) i jednocześnie byc ciężarną? W końcu nawet jak chcę ugotować obiad, robię zakupy, cieszę się na myśl o smaku tej potrawy, ale klnę pod nosem, że te produkty muszę donieść do domu, obrać, umyć i ugotować. To z ciążą jest podobnie. Raduję się, kiedy młoda mnie kopnie raz, drugi, ale jak skopie pęcherz moczowy to proszę, żeby zwolniła tempo, bo to boli. I mówię, że jak jest ciężko to jest ciężko, bo mam w sobie nie dość że dawkę swojej krwi, to jeszcze dwa  dodatkowe obiegi (mały i duży) swojej córci. Czasem nie poznaję swojego ciała i się na nie wkurzam, ale wiem,ze jest ono najlepszym M1 jakie może być.
Więc może droga czytelniczko zamiast wkurzać się na otaczający cię świat i jego podejście do kobiet w stanie odmiennym zacznij żyć swoim życiem i pokaż znajomym jak może wyglądać ciążą, bo czasem znajomi nie wiedzą z czym to "jeść", może im wytłumacz skąd skoki hormonalne:) A jak nie zrozumieją, zmień znajomych:) Ciąża to idealny czas na rozprawienie się z samymi sobą i otaczającym nas światem:)

Co do argumentu, że  propagowany jest model szczupłej mamusi z brzuszkiem to powiem tak: przytyłam 12 kilogramów jedząc dla dwojga, a nie za dwoje. Ciągle coś robię i nie mogę znależć sobie miejsca by odpocząć, ale ja to lubię.I co więcej lubię w tej mojej ciąży dobrze wyglądać,nie dla innych, dla siebie i dla mojego M. :))
Bo przecież szczęśliwa  mama to .... szczęśliwszy świat:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz