sobota, 21 września 2013

mały pean

Dni do terminu porodu odliczałam jakbym czekała na mały wybuch. Nastawialam się. Byłam spakowana. Czekałam i pachniałam , choć tak naprawdę wyszukiwałam metod na przyspieszenie porodu, bo już chciałam tę mała kruszynę mieć na rękach i szczerze, chciałam, żeby mi było lżej (jedną z najczęsciej wymienianych metod jest seks, bo wydzielająca się w trakcie aktu oksytocyna działa powodując skurcze). I w sumie wszystko zdało się na nic, . Poczekałam grzecznie aż minął tydzień od terminu, zgłosiłam się na ktg do szpitala i jak nie było żadnych skurczów tak nie było. Ale kazali mi zgłosić się do szpitala na patologię ciąży. Bo w sumie będąc wieloródką mogę urodzić w każdej chwili... I tak dostałam się do szpitala, na którego cześć jest własnie ten wpis:))
Szpital na Inflanckiej po remoncie jest naprawdę super. Nie chodzi o wymalowane na ładny kolor ściany, ale oto, że sale zarówno na patologii jak i na położnictwie spełniają standardy jakie powinny byc od zawsze: sale max . trzy osobowe, łazienka w sali,telewizor,wszedzie umieszczone piloty  z sygnałem do siostry w razie potrzeby, "obsługa" dobra, choc zawsze znajdzie się mniej lub bardziej sympatyczna siostra, ale nie można oczekiwać uśmiechu każdego dnia:))
Na patologii poleżałam dzień. Zaczęła się akcja porodowa od rozszezrzającej się szyjki macicy i wysłali mnie na porodówkę.... A tam... (robiłam zdjęcia telefonem, ale jakoś nie mogę znależć kabla od tego mojego urządzenia, więc w razie czego zamieszczę je póżniej) jednoosobowa sala porodowa o imieniu "Anusia" w kolorze zielonkawym. W sali łazienka, w której mogłam wziąc ciepły prysznic, który ma działanie odprężające i nawet łagodzące, ale to dosyć dziwne mówić o tym w ten sposób, zwłaszcza,że zaraz i tak miałam się spinać, ale....  ciepły prysznic koi nerwy to pewne:)))


Byłam przekonana, że podobnie jak w pierwszej ciązy dostanę oksytocynę w kroplówce,zeby wywołac poród, alemoja córka postanowiła samodzielnie wyjśc na ten świat i obyło się bez tego hormonu.
Mała urodziła się ważąc 3840 g, mierząc 57 cm. Otrzymała 10/10 w skali Apgar i była najjaśniejszym promieniem słońca dla mnie tej nocy.
Wracając do personelu... Zostawili mnie  z córcią,zebym mogła ją nakarmić, utulić, po prostu pobyć. Polożna zapytała mnie czy wymasować mi plecy, czy przyciemnić światło w sali, czy czegos potrzebuję.... Potem nas przewiezli do sali na polożnictwie i dali jeszcze kolację. Co jak na godzinę 4 w nocy było idealnym rozwiązaniem. Gorzej z tym,ze wśród tego dania był świeży ogórek, który raczej nie zadział dobrze na słabe jelitka młodej istoty.
Dzieci na Inflanckiej się nie myje, zostają z rodzicami przez wszystki dni pobytu w szpitalu.
Lekarze (neonatolog, ginekolog) przychodzą i rano i wieczorem. siostry dopatrują wszystkich pacjentek z podobną uwagą. Jakoś nie zauważyłam takich osób, którym by się nie chciało tam pracować. to naprawdę miły widok.
i gdyby nie fakt, że po wyjściu ze szpitala mała ciągle płakała raczej nie z tęskonoty za tym miejscem, tylko przez to co jadłam. W jadlospisie znalazła się bowiem zupa ogórkowa, świeży pomidor, swieży ogórek, kompot z wiśniami. A te produkty nie wpływają dobrze na dzieci, mówiąc krótko powodują kolki, które nie dają spać ani dziecku ani rodzicom.

Gdyby nie to jedzenie to szpital dostałby szóstkę. A tak tylko bdb :))

PS. Na kolkę dla takich maluchów dobrze działa Espumisan dla dzieci (mniejsza dawka niz jest tam zapisana, bo to w końcu kilkudniowe dzieci).


PS2. Jutro napiszę o Lekcjach madame Chic. :))


zdjęcie:superexpress

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz