piątek, 10 kwietnia 2015

myślu, myślu...

Im masz więcej zajęć, tym jesteś lepiej zorganizowanym człowiekiem-tak myślę:)

Pamiętam jak jakiś czas temu rozmawiałam z kimś na temat tego,że mam wyrzuty względem siebie, że nie chce mi się chodzić z dzieciakami na dwór, że muszę sie nimi zajmować, że to nie tak być powinno. Że przecież matka to powinna  uwielbiać takie rzeczy, że powinna cieszyć się z takich chwil, etc. Miałam do siebie straszny żal do siebie oto.

Teraz nie mam.

Co się zmieniło???

Zmieniłam się ja. Ale nie w taki sposób,że przetłumaczyłam sobie,że skoro jestem mamą to jednak kocham te spacery i te zabawy z tą dorastającą młodzieżą. Teraz kocham, choć czasem cięzko mi pogodzić obowiązki zwgledem trójki urwisów:) Ale....

Zmieniłam się, bo przestałam się siłować sama ze sobą!!! Kiedyś, w czasie tych własnie nielubień podwórkowych, chciałam mieć wszystko: własną, idealnie prosperującą, firmę, idealnie czyste mieszkanie, pomalowane na czerwono paznokcie, czas na czytanie książek, itd, itp. Nie miałam tego i się wściekałam. Bardziej tkwiłam w tym, że tego wszystkiego nie mam niż w tym, co mam.
Mój luby powtarzał mi,że powinnam cieszyc się tym, co mam , dziękować za zdrowe dzieci, że jest co jeść, gdzie spać.... Ale ja własnie tą powinnością byłam zmęczona, chciałam czegoś czego nie miałam i sie frustrowałam.



 Co zatem się zmieniło,że teraz jest inaczej?


Zaczęłam funkcjonować w tym, co jest Tu i Teraz, czyli nie w przeszłości (że jak dzieci nie było to miałam wiecej czasu na czytanie książek, czas ze znajomymi, wstaw co chcesz... ) i nie w przyszłości.
I powoli dorastałam i dorastam do dziękowania za to, co jest. :)))

Przestałam się ciśnieniować, że nie mam czasu na książki ( na te, które muszę przeczytac i tak znajdę czas;) ). zaczęłam inaczej patrzeć na czas i na to, co się dzieje. Chodzę z dzieciakami na spacery i podziwiamy to, co jest dokoła. Czasem nie jestem idealna i krzyczę na dzieci, bo kobieta też człowiek i cierpliwość nawet idealną może wyczerpać.... i nie robię sobie wyrzutów,że taka ze mnie zła matka. Jak nie mam ochoty czytać wieczorem dzieciom bajek, ostatnio mi sie właśnie nie chce, to im włączam słuchowiska radiowe takie stare jeszcze z Kwiatkowską w roli głównej,żeby klasyki liznęli. I znowu nie mam, albo nie chcę mieć wyrzutów z tego tytułu... :)
Ale nawet jak nie jestem idealna to chcę żeby to ich dzieciństwo, a moje życie było jakieś. Jakieś w znaczeniu prawdziwe, twórcze, nie na czyjąś miarę, tylko na naszą własną.

I tym pobożnym akcentem mówię dobranoc i szykuję mój zakwas na chleb:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz