Od kiedy pamiętam mój młody, który obecnie ma 3,5 roku, uwielbiał muzykę, taniec, a break dance w szczególności. Jak jeszcze była maleńki i w wózku cały trząsł się i piszczał jak widział tzw. Bboyów, którzy na chodniku na kawałku kartonu pokazywali swoje pozy.
Dziś przy okazji przełączenia na film "Street dance" wpadł w szał tańca. Gdyby mógł stanąłby na głowie, jednak jego maleńkie ciałko jeszcze tego potrafio. I co dziwne muzyka klasyczna nie przypadła mu do serca tak jak kiedyś mamie (trzy lata baletu w szkole). W jego sercu ewidentnie gra czarna muzyka:))
Ja osobiście uwielbiam wszelkie połączenia stylów, dlatego lubię oglądać filmy, które powstały w ostatnim czasie , bo tam jest wszystko takie eklektyczne. i szczerze powiem zawsze mi wtedy serce rośnie i nóżka tupie:) a tu scena finałowa ze Street Dance: http://www.youtube.com/watch?v=40fpDvNVe7k
Jest jeszcze jedna rzecz, która jest urocza w tego typu produkcjach. One są jak bajki. Ludzie, którzy grają w tych filmach zawsze mają dylemat dotyczący nich samych. Przełamują swoje słabości, bariery, idą na kompromisy, a dzięki temu staja sie prawdziwymi ludźmi należącymi tylko do siebie, a nie do otoczenia.:) i ten pozytywny efekt zawsze widać w scenach finałowych. Urocze nie?:)
Miłego wieczoru:)
PS. Czy w Warszawie są jakieś zajęcia dla takich maluchów z break dance? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz