Pamiętam jak przygotowywałam się do egzaminu z psychologii rozwojowej nie będąc jeszcze matką> Jedną z lektur była książka Helen Bee Psychologia rozwoju człowieka. Była to około siedmiuset stronicowa pozycja, w dodatku niezwykle dobrze napisana. I moje koleżanki, nie matki, powiedziały,że to ciekawa książka, która pozwala im lepiej zrozumieć macierzyństwo, procesy,które maja miejsce w trakcie życia człowieka. Owszem, z tą druga częścią zdania się zgodzę, ale co do macierzyństwa i rozumienia dzieciństwa byłam przerażona. "Dziecko jest jak gąbka"-pomyślałam. "Wszystko, co powiem, albo czego nie powiem, co zrobię,albo czego nie zrobię, nie pozostanie bez echa w tym małym człowieku". No i co, bałam się jak nie wiem co, jak to kiedyś będzie jak już będę miała dzieci. Potem nagle stało się i nie mogłam, albo inaczej, nie chciałam się z tego wycofać. Postawiłam na rozmowę, wyjaśnianie, bycie obok. nie zawsze to jest najlepsza metoda. czasem chce się wyć, albo bić, bo tak, można by pomyśleć będzie lepiej, dziecko będzie karne....
Dziś własnie miałam po raz kolejny wystawione swoje nerwy na próbę.Wracam zmęczona po spektaklu, marzę by się położyć, ale nie mam jak, bo młodego trzeba położyć spać. A jeszcze wcześniej wykąpać. I tu zaczyna się problem, zmęczone dziecko, które od 7 rano nie śpi NIE CHCE się kąpać, drze się wniebogłosy, aż ja sama mam ciarki. I co zrobić, kiedy samemu chce się wyć? Wsadziłam do kąpieli, mimo krzyku i narażenia się sąsiadom- a co im do tego?! Wysłuchałam tego wszystkiego mając różne myśli , bo ciągle w głowie miałam to,że jest zmęczony, tylko zmęczony,ze nie chce zrobić mi na złość. Położyłam go do łóżka. Z braku sił nastawiłam audiobooka. Sama tez na chwilę się położyłam obok niego. A on włożył rączkę swoja w moją, pocałował ją, powiedział,że kocha i zasnął.
Nie jest łatwo być rodzicem, wcale a wcale, ale jak to się mówi czasem w teatrze: "momenty były", albo raczej "są". I jak już się pojawiają to są bezcenne.:)
Dobrej nocy:)
W nieszczelnych rynnach
Znalazłam ją na dachu
W iskrzącym trenie
Był poranek, unosił się zapach kawy
Wszystko było pokryte szronem
Schowała się pod książką
A księżyc kończył noc upojony
Ja też mam u siebie wróżkę
A jej tren iskrzy
Musi dobrze wiedzieć że nie może, nigdy już nie będzie mogła latać
Inne przed nią próbowały
Przed tobą była tu inna
Znalazłam ją zwiniętą na swych skrzydłach
Myślałam że jej zimno
Ja też mam u siebie wróżkę
Spogląda w dal z moich półek
Ogląda telewizję, myśląc że na zewnątrz jest wojna,
Czyta różne gazety
Nie wychodzi z domu
Siedzi przy oknie licząc godziny
Siedzi przy oknie licząc godziny
Ja też mam u siebie wróżkę
Kiedy je obiad
Jej skrzydła furkoczą
Dobrze wiem, że nie można jej naprawić
Ale wolę ją objąć lub trzymać między swymi palcami
Ja też mam u siebie wróżkę
Która chciałaby odlecieć ale nie może…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz