wtorek, 21 maja 2013
emocjonalny tajfun
Czasem słońce, czasem deszcz- to powinien być tytuł nie tylko filmu,ale także określenie okresu trzeciego trymestru ciąży, kiedy huśtawka nastrojów tak bardzo daje się we znaki,ze ciężko już wytrzymać ze sobą w jednym pokoju, zwłaszcza na wyjeździe zagranicznym trwającym ponad tydzień.
Śniadanie zaczyna się normalnie-tosty z dżemem i sok pomarańczowy. Potem jednak im dalej w las tego posiłku to na kromce chleba tostowego zaczynają się pojawiać pierwsze zacieki od łez, które lecą z byle jakiego powodu tymi kanalikami łzawymi, co sa do tego przystosowane. I na co komu to? Nie wiem,ale śniadanie dobiegło końca i wraz z poprawą pogody (bo przecież na domiar złego od rana był deszcz obfity, albo ten z mniejszymi opadami...) poprawił się nagle ni stąd ni zowąd humor.
Potem próba, na której wszystko przebiegało normalnie, prawie, bo nagle zdałam sobie sprawę, patrząc na lustro w sali baletowej, że wyglądam jak Fiona ze Shreka.Moje ciało przestało być tym, które znam i akceptuję, z mniejszymi lub większymi wadami a stało się .... CZYMŚ duuuuuuużym. O matko!!! Kostek brak. Ręce puchnięte jak serdelki. Brzuch ciężki. kręgosłup zaczyna odczuwać każdy dodatkowy ciężar. no i jak tu się nie rozpłakać????
Dodatkowym mankamentem jest brak odzewu narzeczonego, który wiecznie zajęty i nie ma chwili na pocieszenie. OJJJJOJJJJOJJ. Niedola kobiety w ciąży trwa.
Potem kolacja i miłe pogaduszki, choc te juz i tak naznaczone są byciem ta przyszłą matką i tymi emocjami, co to strumieniami leją się po policzkach-ot pochwała stanu błogosławionego:)) A jeszcze przede mną kolejne miesiące naznaczone podobnymi działaniami i zmianami typowo przedporodowymi jak większy ucisk w dole brzucha, biegunka, zmiana śluzu, większa waga, etc. Dlatego apeluję do wszystkich mężczyzn świata: Chrońcie i otaczajcie miłością czułością te wasze małodrobne w tym stanie kobiety, nawet gdyby na was krzyczały, płakały i chciały bić z byle jakiego powodu, to nie nasza wina - to hormony!!!! kochajcie nas i dzwońcie do nas i pytajcie się o nasze zdrowie ciągle, nawet jakbysmy juz tego nie chciały. Bo w tym stanie to nie do końca my:)))
I w celu uspokojenia się poczytam: :"Być rodzicem i nie skonać" Toma Hodgkinsona.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz