Trochę się dziś oburzyłam będąc w moich rodziców w miasteczku, gdzie nie wiem czy zbierze się łącznie 10 tysięcy mieszkańców. Okazalo się,że tym mieście pojawiła się ...bawialnia dla dzieci. W mieście, gdzie jest tyle przestrzeni, że dzieciaki spokojnie mogą wyżyć się na dworze, a nie siedzieć w zamkniętych
pomieszczeniach wśród plastikowych kulek. Wszystko dokoła jest takie sztuczne, plastikowe i na wyrost. Co więcej, dla rodziców jest to wszystko takie kosztowne. Nie chodzi tu o jakieś sknerstwo, biedę, czy cokolwiek innego,ale fakt,że my, w większości wychowani na trzepakach, umazani w błocie, znający biologię z podwórka a nie tylko z książek, swoim dzieciom robimy taaakie rzeczy.
Moje oburzenie dotyczy tych kwestii wychowania, szczególnie po przeczytania książki " Być rodzicem i nie skonać", bo nagle zdałam sobie sprawę,że kupując dzieciakom tony zabawek wcale nie budujemy ich kreatywności, samodzielności, a li tylko wkładamy nasze ciężko zarobione pieniądze na konta firm zabawkarskich.
Mam w tym temacie do powiedzenia więcej niż tylko to,ale ograniczona czasem na tym skończę.
Podpisuję sie pod tym!! Moja zabawka z dzieciństwa to piłka i boisko z wydeptaną trawą :)
OdpowiedzUsuńChyba do tej pory mi zostało, bo tablety i inne bajery nie są dla mnie :P