Myśl swoją "wielce oburzoną" zaczęłam już w poprzednim poście, teraz postaram się to dokończyć.... W książce "Być rodzicem i nie skonać" autor napisał: " (..) nie kupujmy żadnych przyrzadów dla niemowląt. Żadnych.Zmarnowaliśmy mase pieniędzy na bezsensowne sprzęty, jak to ustrojstwo, na którym dziecko ma niby siedzieć i wedrować z nim po całym pokoju ( ...) o nie! niech dzieci same nauczą się chodzić.
Jeżeli damy dzieciakom spokój, same znajdą sobie czas albo zmajstrują zabawki zamiast szukać rozrywki w drogich gadżetach produkowanych przez chciwy przemysł zabawkarski rozwiną kreatywność. My rodzice, też możemy zrobić zabawki sami. A jakże! Oto zadanie godne głowy rodziny! Czas kupić piłę i dłuto(..). Modele samolotów mozemy skonstruować z kartonu, który jest bajecznym przykładem do takich celów. Róbmy kukiełki ze skarpetek i guzików, maski potworówz papierowych toreb. Zadzwiające ile można zdziałać przy odrobinie talentu-lub bez niego:)
Od małego przywzwyczajmy dzieci do twórczej pracy. Nasze zabawki wykorzystane z naturalnych surowców, w przeciewieństwie do tych kupnych, plastikowych, zawsze można naprawić, ulepszzyć, przemalować, rozebrać na części. A nawet spalić, jeżeli zajdzie potrzeba."
Wiem,że to tylko teoria, chociaż autor jest ojcem trójki dzieci... Cięzko nie wciągnąć się w ten wir kupowania zabawek, zwłaszcza jak dziecko mówi: mamo, chcę taki zegarek co gra, taki jak ma kolega Wiktor". Ale mówię nie, bo wiem,że to tylko na chwilę ..... Lepsze są takie zabawki i zabawy wymyslone przez dzieci, jak np. wczoraj odkryta zabawa w Szpiegów (wymyśliła to córka znajomych, 6 latka). Polega to na tym,ze dzieci skradają się przy rodzicach-jak rodzice nie zobaczą dziecka to jest triumf , jak zobaczą-wtedy dzieciaki z krzykiem uciekają:)))
Miłego wieczoru:))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz