wtorek, 20 stycznia 2015

zaplątani w sieci

Jeszcze kilka dni do rozwiązania a ja siedzę nad książkami i uczę się do ostatniego egzaminu w tym semestrze. Książek do przeczytania w związku z tym mam kilka a postawa kobiety ciężarnej i niemożność znalezienia własciwej pozycji ciała jest ciężka. Jednak Wśród tyhc kilku niedogodności znalazłam coś dla siebie. Coś czym chciałabym się podzielić:) Jak już wspomniałam literatury mam całkiem sporo do przyswojenia i w związku z tym znalazła się także pozycja taka, która jest zwyczajnie ciekawa. :)
Książka nosi tytuł: "W sieci. Jak sieci społeczne kształtują nasze życie." Nicholasa A. Christakisa i Jamesa H. Fowlera.


Brzmi dosyć socjologicznie, ale w środku jest mnóstwo informacji na temat tego dlaczego tyjemy,
chudniemy, niektórzy popełniają samobójstwa; dlaczego jesteśmy szczęśliwi, o szeęsciu stopniach oddalenia( już o tym wcześniej pisałam; i trzech stopniach wpływu; ze nieważne jest kim jesteśmy, ale kogo znamy, jak rozprzestrzeniają się epidemie, etc. Książka zawiera całą masę ciakwych badań i informacji, które przydadzą sie nie tylko psychologom , ale także każdemu kto jest zainteresowany tym w czm żyjemy, i dlaczego tak często zdarza nam się mówić: "jaki ten świat jest mały":)
 Ciekawym spostrzeżeniem jest np. to,że pracodawca powinien dbać o zdrowie swoich pracowników, bo to się przekłada bezpośrednio na niego, ale także na jego rodzinę. Co za tym idzie, tutaj pan Arłukowicz powienin przeczytać: mniejszą kasę wydaje się z budżetu Państwa na służbę zdrowia:))) Zależności w naszym życiu jest tak wiele, że tylko z lotu ptaka i na diagramach można to sobie wyobrazić.

I w związku z tym tak sobie pomyślałam; jak cudownie by było stworzyć taką wspólnotę mam, która by wspierała się, która by sobie pomagała, choćby w popilnowaniu dziecka na godzinę, żeby ta mogła pójśc na zakupy , do fryzjera, .... , żeby nie zastanawiać się nad problemami wychowaczymi wspólnie z internetem, mamą, czy dalekomieszkającą przyjaciółką, ale gdzieś blisko, na wyciągnięcie ręki,zeby był ktoś do kogo gębę można otworzyći ewentualnie cukier, mąkę pożyczyć ;) 

W ten sposób nawiązywały by się nowe więzi, nowe możliwości, element wsparcia społecznego, a nuż jakiś biznes by się z tego wziął;) a dzieciaki miałyby nowych kolegów, koleżanki, z którymi nawiązywaliby swoje więzi społeczne i wzajemnie uczyli siebie.

Moze to takie marzenie, może nie. Wiem,że z pewnością łatwiej o takie grupy w mniejszych miejscowościach niż Warszawa. i że tam nie trzeba iśc do klubokawiarni,żeby móc spotkać się z kimś i zwyczajnie pogadać. więc moze kiedyś, za jakiś czas rozwinie się także taka idea wspierania siebie nawzajem także tu u mnie, na tej mojej Pradze:)

Pozdrawiam i wracam do nauki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz