poniedziałek, 25 lutego 2013

50 lat od rozpoczęcia drugiej fali feminizmu


Przeczesując internet w poszukiwaniu czegoś interesującego wpadłam na artykuł dotyczący lat 60', czasów kiedy została wydana książka Betty Friedan "Mistyka kobiecości" ( u nas w Polsce jest już do kupienia; została wydana, przetłumaczona w 2012!!) .

To właśnie ta książka będąc bestsellerem dała druga falę feminzmu w Ameryce. To ta książka zmusiła kobiety do zastanowienia się na nowo nad sobą, a konkretniej nad rolami jakie pełnią w społeczeństwie.
Przytoczę teraz kilka ważniejszych punktów, które podkreśla autorka artykułu, Rebeca Traister (sam artykuł ukazał się on w amerykańskim Glamour).

Co się zmieniło od lat sześćdziesiątych?
1. Jest większa swoboda seksualna, kobiety mają dostęp do antykoncepcji
2. Wzrosło zatrudnienie pań. W latach 60' zatrudnionych pań było 40%    (reszta dodajmy, była typowymi kurami domowymi, co to znały się tylko na praniu, gotowaniu i zaspokajaniu męża)  . Obecnie czynnie pracuje 60% kobiet.
3. Kobiety moga więcej powiedzieć w polityce, czego dowodem jest chociażby Hilary Clinton, czy wcześniej Condoleeza Rice. U nas sporo miała do powiedzenia pani Kopacz, ale chyba nie na temat służby zdrowia i pani ministra Mucha, która jest na spalonej pozycji w ministerstwie i w samej piłkarskiej klice.
4. Mężczyżni stali się lepszymi ojcami, kolegami, lepszymi pracownikami. Częściej tez zajmują się
jakimikolwiek pracami domowymi.
5. Internet zakończył izolację kobiet. Co jest akurat świetnym wyjściem w przypadku krajów, gdzie prawa kobiet nadal są nieszanowane , wręcz gwałcone na każdym kroku (Iran, Irak, Bangladesz i tym podobne..)


To, co się nie zmieniło
1. Kobiety pracują więcej za mniejsze pieniądze niż mężczyzna.
2. Kobiety-matki maja mało czasu dla siebie, oczywiście jeżeli chcą być tymi " dobrymi matkami"

Sama książka, choć jej jeszcze nie czytałam,ale mam zamiar, nie dotyka feminizmu jako czegoś co znamy z wiadomości, czegoś buńczucznego czy agresywnego w swojej formie. Dotyka raczej problemu kobiet dotkniętych w tamtych czasach tzw."syndromem gospodyni domowej" . Tu idealnie pasuje scena  z filmu Godziny, gdzie Julienne Moore nie może znieść swojego życia i chce umrzeć. http://www.youtube.com/watch?v=pSrvlK9OkTQ

Może warto przeczytać tę książkę i na nowo zdefiniować siebie jako kobietę? Jako jednostkę? Jako człowieka? Partnerkę?

dobrej Nocy:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz